Dziś, jak co roku, robię moją najbardziej ulubioną lemoniadę: z kwiatostanów bzu czarnego. Wszyscy Drodzy Czytelnicy moich książek znają ją z ostatnij pozycji: Smakoterapii 3 – Spiżarni. Dziś uwiadomiłam sobie, że nie ma jej na blogu i spieszę nadrobić te zaległości.

Ta lemoniada należy w moim domu do kategorii produktów, o które członkowie familii toczą boje, bo zawsze jest ich za mało.
– Kto wypił ostatnią buteleczkę i się nie podzielił??? Mamo! Ja chcę tej lemoniady!
No cóż, towar jest mocno limitowany, bo kwitnie krótko, zwykle w czerwcu. Trzeba się delektować, smakować, cieszyć, dopóki jest! Rzecz to absolutnie fenomenalna w smaku, nieporównywalna z niczym innym!

SKŁADNIKI:

  • kwiatostany czarnego bzu – baldachy – kilkanaście, kilkadziesiąt okazałych sztuk
  • miód, lub syrop klonowy, lub jaggery – 1/2 szklanki lub do smaku
  • 2 cytryny eko
  • sok z cytryny – 1/3 szklanki lub do smaku
  • gorąca woda 1L
  • ciepła woda 1-2L

WYKONANIE:

Zbierz kwiaty z dala od miasta i ruchliwych ulic. Odetnij nożyczkami grube zielone łodyżki, kwiaty z częścią delikatnych łodyżek przełóż do dużej szklanej miski. Zalej kwiaty gorącą wodą (powyżej 70 stopni sambunigryna* przestaje być problemem). Cytryny sparz, wyszoruj i pokrój w grube plastry (jedną z nich obierz i użyj bez skórki – w przeciwnym razie lemoniada może być za gorzka). Przygotuj zalewę z ciepłej wody, wybranego słodzidła i soku z cytryny, wymieszaj porządnie i dodaj do kwiatów. Przykryj misę folią lub silikonową przykrywką i wstaw misę do lodówki na 24 godziny. Po tym czasie przecedź zawartość przez sito lub gazę i zlej do butelek. Wykorzystaj w ciągu tygodnia. Smacznego!

PS Sambunigryna to glikozyd cyjanogenny, obecny we wszystkich częściach bzu czarnego. Najwięcej zawierają jej liście i z tego powodu uznawane są za toksyczne za surowo. Według źródeł kwiaty bzu czarnego zawierają nieznaczne ilości sambunigryny, nie na tyle duże by mogło dojść do zatrucia przy spożyciu niewielkiej ich ilości, w dodatku trudno zmierzalne, w zależności od wieku drzewka, od położenia (nasłonecznienie) mogą być mniejsze lub większe. Dlatego, dla świętego spokoju, warto kwiaty zalać wodą o temperaturze powyżej 70 stopni, w której sambunigryna przestaje być problemem, lub podawać w daniach na ciepło (placki, naleśniki itp).

PS 2. Kwiaty bzu czarnego warto suszyć. Po co?
Wg Dra. Różańskiego: „Wskazania: kaszel, nieżyt oskrzeli, katar, przeziębienie, choroby zakaźne, gorączka, kruchość naczyń krwionośnych. Obecność flawonoidów i fitosteroli działa korzystnie w terapii wspomagającej przerost gruczołu krokowego, zapalenie układu moczowego. Ponadto do kuracji odtruwających i przeciwzapalnych przy zatruciach i przewlekłych chorobach skóry”*

PS 3. JAGGERY –  to mój słodki substytut cukru, przepisany mi „na receptę” przez ajurwedyjskiego doktora. Niezwykle bogaty smak, zawartość witamin, minerałów oraz niski indeks glikemiczny czyni go ponoć najzdrowszym ze słodzideł (zawiera wapń, żelazo, potas, fosfor, magnez). Smakuje jak połączenie toffi i miodu. Pastę jaggery produkuje się w Azji, przez odparowanie soku z trzciny cukrowej.

*https://rozanski.li/221/bez-czarny-sambucus-nigra-linne-w-fitoterapii-praktycznej-czas-zbioru-kwiatw/

17 thoughts on “LEMONIADA Z KWIATOSTANÓW BZU CZARNEGO”

  1. Robię już 3 rok z Twojego przepisu. Masz jakiś pomysł na pasteryzację? Widziałam gdzieś przepis na sam ten sok, którego można potem użyć, żeby zrobić sobie lemoniadę o każdej porze roku, ale tam był cukier. Może wymyśliłaś coś lepszego? 🙂

  2. Lemoniada wygląda przepysznie, muszę koniecznie sobie taką przygotować. Uwielbiam Pani bloga oraz przepisy. Swoją drogą to ostatnio zastanawiam się nad przechowywaniem niektórych przekąsek w torebkach strunowych, co Pani myśli o takim rozwiązaniu? Jestem bardzo ciekawa Pani opinii na ten temat.

    1. Wygląda przysznie i to potwierdzam po zastosowaniu tego przepisu w praktyce. Bardzo gustuje się w lemoniadach i ta jest top o te które miałam okazję spróbować.

  3. Uwielbiam lemoniady. Ostatnio przygotowuję je codziennie! To mój ulubiony napój w letnie dni :). Ale nigdy nie przyrządzałam lemoniady z dodatkiem bzu. Muszę ten przepis wypróbować. Dzięki za inspirację!

  4. Czy kwiaty nie są trujące, bo tak piszą? Nie trzeba gotować? A co, jeśli wśród kwiatów już pomalutku pojawiają się zawiazki owoców? Nie są niebezpieczne?

    1. Zawiązki owoców są wtedy, gdy kwiat już przekwita, opada. Zbierasz baldachimy w pełnym kwitnieniu, gdy kwiaty są kremowe i pylące a wtedy nie ma jeszcze mowy o owocach.

  5. Uwielbiam
    Ale ja robię w formie syropu do rozcieńczania, który pitem pasteryzuje.
    Z wodą mineralna typu Muszyna najpyszniejsze.
    A dodatek mięty i kostek lodu zamienia napój w wyrafinowaną ice tea

      1. Można syrop z bzu zrobić z (pół na pół) cytryną i pomarańczą, można wysuszyć kwiaty i robić napary, czy herbatki (kwiaty z utlenianymi liśćmi np malin, czy klonu), można wreszcie zrobić galaretkę z pektyną. Zamiast syropu.

  6. Moje coroczne 'must have’ jeśli chodzi o przetwory. Stosuję od dawna na wiele różnych przypadłości i bardzo sobie cenię. Przepis „babciny” bardzo podobny do Twojego. Niestety, jeśli chcemy coś wartościowego, zdrowego i naturalnego – musimy radzić sobie sami.

  7. W dzisiejszych czasach trudno kupić wartościowy produkt. Dlatego, jeśli potrzebujesz szeroki asortyment produktów do wyboru – sprawdź pelnykosz.pl – jedyny w swoim rodzaju sklep gromadzących tysiące zadowolonych klientów. Kosze
    do segregacji, zestawy mebli, dekoracja czy kubki. Wszystko gra

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.