Tydzień wegetariański w pełni. U nas w kuchni również.
Szczerze mówiąc, jedząc wiele wegetariańskich potraw nigdy nie miałam takich zapędów jakie obserwuję u niektórych znajomych wegetarian i wegan, by z warzyw „zrobić sobie mięsko”. 😉
Ilość dodanych przypraw, czosnku, które sprawiały że potrawy „udawały inne” nie trafiała do mnie, choć sama kocham przyjemne smaczki. Unikałam więc wszelkiej maści klopsów, kotletów wegetariańskich, a już tym bardziej steków z sejtanu (sam gluten!) itd…
Ilość dodanych przypraw, czosnku, które sprawiały że potrawy „udawały inne” nie trafiała do mnie, choć sama kocham przyjemne smaczki. Unikałam więc wszelkiej maści klopsów, kotletów wegetariańskich, a już tym bardziej steków z sejtanu (sam gluten!) itd…
Może niepotrzebnie?
😉
O parówkach sojowych (tfu tfu tfuuuu!!! niedobre i niezdrowe) i tego typu sztucznych, barwionych wyrobach mającym wegetarianom „osłodzić męki”nie wspomnę…. 🙁
Ugotowana, perlista kasza, świeże warzywa, duszone jarzynki – proste i przyjemne dania, które są naszą codziennością tym razem zamieniłam na ten „zastępczy” proceder.
Kotleciki z kaszy jęczmiennej.
Pomysł własny, wyrób własny, zaskakująco przyjemny w smaku i … wynikły z za dużej ilości kaszy ugotowanej dnia poprzedniego. ;)))
Składniki:
kasza jęczmienna (ugotowana, średnia miska)
jajko (lub pół szklanki zmielonego siemienia lnianego)
2 cebule (pokrojone w kosteczkę i uduszone na maśle klarowanym lub nierafinowanym oleju)
czosnek (dowolnie)
pieprz, sól
nasiona kozieradki (mielone, opcjonalnie)
otręby do panierki
oliwa do smażenia
Wykonanie:
Kaszę, jajo (siemię), cebulkę i przyprawy wymieszaj. Uformuj kotlety. Obtocz je w otrębach i usmaż. Możesz również upiec je w piekarniku.
Gotowe!
Smacznego!
🙂
GLUTENOWA!
Przepis pochodzi z czasów kiedy eliminowaliśmy tylko pszenicę z menu. 🙂
Uściski!
iw
🙂
Hej,hej a kasza jęczmienna jest bezglutenowa?:> Bo ja żyję w przeświadczeniu, że jednak nie…być może niesłusznie pozbawiam się przyjemności;)
Gunia, Twoja parówka – Twoja sprawa. Mnie nic do tego. :))) Popieram życie w zgodzie ze sobą, nie pod czyjeś dyktando. 😀 Sciskam!
🙂 Dziękuję! Pozdrawiam. 😀
Wyglądają bardzo apetycznie 🙂
Kotleciki wyglądają wybornie 🙂 A ja tam lubię swoje sojowe parówki, chociaż wiem, że to okropne świństwo, ale po prostu mi smakują 🙂
Są całkiem całkiem! 🙂
Ps. A mortadela z soi??? ;))) Brrr.
Podobają mi się te kotleciki. Sama potraw udających mięso nie uznaję, a jak widzę coś w stylu kotlety o smaku kurczaka, uciekam gdzie pieprz rośnie:)