Dziś trochę więcej o technicznych aspektach naszego jogurtowego eksperymentu w odpowiedzi na pytania jakie ślecie na naszą smakoterapiową pocztę.
🙂
Po pierwsze: 
głowiliśmy się od dawna jak to zrobić by naszemu uczulonemu maksymalnie na nabiał synkowi podawać zdrowe bakterie normalizujące florę jelitową. Lekarze z USA polecili nam saszetki suplementujące, zaś lekarze TMC, jak zapewne wiecie, zazwyczaj sztucznej suplementacji są przeciwni…
Rozpoczęły się więc poszukiwania rozwiązania takiego, by Młody mógł zjeść naturalny produkt bogaty w konkretne sprawdzone bakterie, które wspomogą pracę jego jelit. Gdyby udało się połączyć tę potrzebę z konsumpcją czegoś smakowitego, najpewniej byłby to prawdziwy raj na ziemi! 🙂
Oczywiście były analizy kiszonek, „jogurtów” wytwarzanych na zasadzie „zakwasu zbożowego” (u nas dodatkowo problem z glutenem) ale wszędzie natrafialiśmy na następujący aspekt:
nie wiemy jakie dokładnie bakterie namnożą się w „zakwasie”, nie mamy kontroli nad ich mutowaniem. To poddało też w wątpliwość sens hodowania latami zakwasów na chleb lub żur..
Według naszego lekarza warto te zakwasy jednak wymieniać na świeże, by w miarę możliwości wiedzieć co jest w środku.
Jedynym sposobem okazało się znalezienie dobrego laboratorium z którego weźmiemy dokładnie to co zaleca lekarz i będziemy starannie kontrolować ich rozrost. Tu zdaliśmy się na podpowiedź lekarza i temat skąd wziąć bakterie został rozwiązany. 
Po drugie:
przyznam szczerze, że nie jestem typem gadżeciary i mnożenie kolejnych sprzętów na którym osiądzie kurz jest ostatnią rzeczą jakiej chciałabym w swojej kuchni.
W dodatku nie za bardzo wierzyłam w możliwość wyprodukowania smacznego domowego jogurtu a jogurtownica, którą wynalazł dla mnie nasz Dr. na początku nie wzbudziła mojego zaufania. Wydała mi się urządzeniem zbyt prostym (duży termos w wkładem poziomującym i pojemnikiem na jogurt), dlatego najpierw postanowiłam przechytrzyć wszystkie bakterie swiata i poradzić sobie jakoś inaczej. 😉
Wybrałam naprawdę ciepły dzień, wrzuciłam bakterie do przygotowanej wegańskiej masy, dbałam o to by cały czas stała w cieple i … trzy dni nic.
To znaczy niezupełnie nic, bo w międzyczasie temperatura, ważny czynnik, zmieniła się kilkakrotnie a w samej kaszy, miałam wrażenie, rozpoczął się proces bardziej kwaśnienia jej samej niż zasiedlania moim wybranym szczepem bakterii.
Wnioski mam dwa:
to się może udać bez sprzętu pod warunkiem, że użyjesz stałego sztucznego źródła temperatury. W zimie postawisz słój na kaloryferze lub przy piecyku i będziesz kontrolować co tam w środku zachodzi. 
Poza sezonem grzewczym – bez szans. Temperatura spada do kilkunastu stopni a bakteriom najlepiej zapewne w okolicy 40…
Jogurtownica okazała się mieć kilka ważnych zalet. Jest banalnie prosta w obsłudze, trzeba by się bardzo starać by popełnić jakiś błąd 😉  i nie ma potrzeby uczyć się instrukcji obsługi. 😉  Do tego jest dużym termosem który działa bez prądu, jogurt powstaje w max 6 godzin (jogurt mleczny 2-6 godzin) i, co ważne dla nas, nieustająco taszczących ze sobą na wszystkie wyjazdy górę jedzenia dla naszego alergika,  można ją ze sobą zabrać jako „lodówkę” czyli zamiast gorącej wody to robienia jogurtu wrzuca się do środka lód lub wlewa lodowatą wodę! To mnie przekonało ostatecznie, bo oznaczało, że możemy pojechać dokądkolwiek z termosem w torbie i nie przerywamy kuracji bakteriami zaleconej przez lekarza naszemu synowi ani też nie marnujemy bakterii! Proces namnażania jest bowiem zwalniany dzięki niskiej temperaturze i jogurt się nie „przekwasi” a bakterie nie zmarnieją jak kwiaty na parapecie w wakacje. 😉
Do wyboru dwa kolory. Wolę różowy! ;)))

Info oficjalne znajdziecie tu: klik

*Cudowne „w pracy ” z bakteriami jest to, że kupuje się je raz na kilka miesięcy (producenci zazwyczaj zalecają na pół roku, nasza osobista Dr. poleca jednak wymienić co 2-4 mce), że mnożą się tak często jak chcesz i tak pięknie jak o nie dbasz. 
Dzięki temu mamy smakowity jogurt codziennie w ilościach jakie nam pasują, albo robimy jeszcze gęściejszy „serek” dosmaczany owocami, który jest już absolutnym kulinarnym spełnieniem syneczkowych marzeń. 🙂
Sprawdzone przeze mnie bakterie:
* jogurt L+
Lactococcus acidophilus
Bifidobakterium lactis
Streptococcus thermophilus
*jogurt naturalny
Zawiera kultury bakterii:​
Streptococcus thermophilus
Lactococcus bulgaricus
Czekają na sprawdzenie bakterie kefirowe
*kefir
Lactococcus lactis subsp.
Lactobacillus subsp.
Leuconostos subsp.
Streptococcus thermophilus
Typowe drożdże i mikroflora kefirowa

*zsiadłe mleko

Tak pisze o nich propagatorka leczenia żywieniem – dr. Jadwiga Kempisty (lekarz z 40 letnim stażem)

ZALETY DOMOWEGO JOGURTU
Kwas mlekowy i żywe kultury bakterii przywracają prawidłową florę bakteryjną przewodu pokarmowego oraz jego pH (kwasowość). Zawiera dużą ilość witamin m.i.n. A, B₂, B₁₂, K₂. (…)

Ponieważ bakterie rozkładają laktozę, produkt może być spożywany przez osoby z nietolerancją laktozy. Nie zawiera glutenu.
Dzięki swoim właściwościom poprawia trawienie, wspomaga odchudzanie, korzystnie działa przy zaparciach, osteoporozie, infekcjach, chorobach przewodu pokarmowego, chorobach serca i naczyń krwionośnych, osłabieniu organizmu. Wzmacnia paznokcie i włosy .
Ma duże zastosowanie w kosmetyce –można stosować także zewnętrznie np.przy rozstępach skórnych
Nie zawiera składników modyfikowanych genetycznie
Nie zawiera cukru, zagęszczaczy ani żadnych dodatków chemicznych
Z NASZEGO JOGURTU MOŻNA TEŻ ROBIĆ SER. Wówczas zarówno ser jak i serwatka nadają się do spożycia oraz celów kosmetycznych.
WYTWARZANIE:
Najlepiej używać mleka pełnotłustego krowiego, koziego lub sojowego
1. Podgrzewamy 1 litr mleka do temp.80˚C, aby zabić obce bakterie (pojawia się pierwszy kożuszek).
2. Przelewamy mleko od naczynia: termosu, naczynia ceramicznego, garnka lub jogurtownicy-studzimy do temp.42˚C (w pobliżu kaloryfera).
im dłużej jogurt będzie fermentował, tym mocniejszy będzie smak i kwaśność. Podczas fementacji unikać wstrząsów naczynia.
3. Po skwaszeniu wstawiamy do lodówki na 6-12 godzin celem dojrzewania.
4. Tak przygotowany jogurt nadaje się do spożycia, ale stanowi również źródło bakterii do następnego przetwarzania. Na każdy litr nowo przygotowanego mleka dajemy 4 łyżki stołowe z poprzednio wytworzonego jogurtu. Mieszamy, pozostawiamy do skwaszenia itd. Rozmnażanie można powtarzać wielokrotnie, również ilościowo aż do chwili gdy jogurt straci swoje właściwości-konsystencję, zapach. Oznacza to, że należy zaszczepić nową kulturę bakterii.
Jogurt może być przechowywany w lodówce 7 dni, w saszetce 12 miesięcy (saszetkę należy przechowywać w lodówce).
Życzymy Państwu dużo przyjemności przy przetwarzaniu mleka.
Produkt zgodny z dyrektywą UE 1829/2003 Parlamentu Europejskiego i Rady z dn.22.09.2003
Producent: Laboratorium Bakteriologiczne IP Ingredients, Suderlugium, Niemcy

Oczywiście autorka pisze o jogurtach mlecznych, z którymi, nawet w celach leczniczych co do których autorka jest przekonana, nam nie jest po drodze, przez wzgląd na gwałtowne reakcje u syna ale i procesy o których mowa w TMC. Weźmy zatem poprawkę na nasz pomysł na jogurt:
*polecam przechowywać do w lodówce krócej niż ten z mleka zwierzęcego. Nie jest to trudne, raczej znika w tempie błyskawicznym. 😉 U nas na razie max 3-4 dni. Nie mam na razie pewności czy po tym czasie trzymania (oczywiście w lodówce) jogurtu z kaszy nie zaczną zachodzić jakieś procesy zwiazanem z kwaśnieniem samej kaszy. 🙂
cdn…
w następnym odcinku zdjęcia z całego procesu „jogurtowania” kaszy kaszy jaglanej
🙂

ps. Jak zrobić jogurt jaglany? Kliknij tu: przepis.

0 thoughts on “JOGURT JAGLANY CZYLI O ZWYCIĘSTWIE SZALONEJ MATKI EKSPERYMENTATORKI cz.2 :)”

  1. Karo, wszystkie odpowiedzi znajdziesz w postach o jogurtach.
    Ciao!
    :)))
    ps. bakterii używam ze sprawdzonego źródła. Nie jakichkolwiek i skądkolwiek. Dla czytelników smako są w cenie 25zł.

  2. Jogurtownica już do mnie jedzie:)
    Chciałam jeszcze dopytać o bakterie. Te polecane przez Ciebie są dużo droższe (ok. 29 zł) niż inne z porównywalnymi szczepami bakterii (znalazłam np. o składzie:Streptococcus thermophilus, Lactobacillus bulgaricus, Lactobacillus acidophilus, Bifidobacterium lactis w cenie 9zł).
    Czy to ma znaczenie jakich bakterii się użyje?
    I jeszcze jedno pytanie: jak długo może być przechowywany w lodówce zaczyn do następnego jogurtu?

  3. Karolina, zależy mi żeby bakterie nie mutowały z tymi z otoczenia więc piekarnik odpada. Jogurtownica jest dwukrotnie zamknięta.
    Uściski!
    :)))

  4. ale jak to utrzymac temperature 42st? i piekarnik musialby byc na chodzie 6-8h co pare dni. a tak, to bez pradu i bez zajmowania piekarnika 🙂 (to znaczy jak ta jogurtownica zadziala, bo poki co pierwsza proba zakonczyla sie fiaskiem. ale mysle ze bakterie zawiodly bo podrozy+lotu nie zniosly najlepiej. mleko kozie nr 2 zakupiione i nowy szczepek bakterii jutro idzie w ruch)

  5. Dzieki 🙂 Jogurtownica kupiona za całe 15f (75zl!) 😀 wlasnie z mojego ulubionego amazon.uk. Bakterie jeszcze musze przestudiowac, gdyz sama firma easiyo sprzedaje ich mieszanki ale juz z wszelkimi dodatkami ktorych robiac domowy jogurt chce uniknac (cukier, wzmacniacz smaku, barwnik itp!). Tesciowa mowila ze mozna dac poprostu 4 lyzki kupnego kefiru i tez wyjdzie (ale nie testowalam). z jogurtem tak samo, przy czym no bedzie to jogurt sklepowy ze sklepowym skladem. Takze pierwszy krok poczyniony, teraz szukam bakterii 😀
    Super inspirujacy blog oraz bardzo zachecajace do dzaialania zdjecia. Gratulacje i dziekuje!
    teraz sama czytam duzo o jedzeniu CZYM co JEST.
    A tak BTW, moze jest szansa na pojawienie sie jakichs sugestii/przepisow z pektyna zamiast z agarem…doczytalam ze mozna taki syrop pektynowy zrobic samemu (po naczytaniu sie twojego bloga jakos nie ufam tej pektynie sklepowej 😉 Fajne byloby robic np galaretki/zelki itp ze 100% natury :))

  6. Aga,
    Jogurtownica ta sama, natomiast szczepy bakterii nieznane mi i nie sprawdzone. Clou w moim eksperymencie były sprawdzone szczepy bakteryjne, które w celach zdrowotnych chciałam podać Maluchowi, nie jogurt jako taki (jakikolwiek wegański też mozna dostać w sklepie). 🙂 Natomiast szczepów bakteryjnych jakichkolwiek jest na rynku bardzo dużo. Jest też dużo róznych rodzajów jogurtownic, bardzo tanich, droższych, różnych. Ze swojej strony mogę polecić tylko to co sama sprawdziłam ja dzięki podpowiedziom zaufanego lekarza.
    Uściski!
    :)))

  7. a ja na stale mieszkam w uk i zachecona przez ciebie (jestem na etapie odkrywania zdrowej zywnosci i pochlaniania twojego bloga) postanowilam poszukac owej jogurtownicy (lub podobnej). znalazlm. faktycznie na pl stronach to cena prawie 200zl ale na uk znalazlam juz za 10 funtow sama lub za 15 funtow z saszetkami. wychodzi to zaledwie 50-75zl!!! Jestem laikiem w tej kwestii, moze sie myle i roznica jest zasadnicza a nie tylko cenowa?? Ja swoja znalazlam chociazby na stronie amazon.uk:
    http://www.amazon.co.uk/EasiYo-Real-Yogurt-Maker-Standard/dp/B0014GU46E/ref=sr_1_1?s=kitchen&ie=UTF8&qid=1375646175&sr=1-1&keywords=easiyo+maker

    BNede wdzieczna za odpowiedz, nie chce przeplacac, ale poki jestem na wakacjach w pl, moze kupie ta 'lepsza' i zabiore ze soba 🙂

  8. OK, porównanie z jogurtem sojowym już mi dużo mówi 🙂 a jakbyś mogła jeszcze napisać, jeżeli oczywiście to nie problem, jakiej firmy jadł Twój Maluch jogurt sojowy? Provamel? Yoya? Bo jogurty provamelu są wg mnie pyszne, to znaczy, że Twój jaglano – nerkowcowy jest oszałamiający 🙂 Pozdrawiam i udanego weekendu :*

  9. spryciara 🙂 a wiesz, jogurtownica mojej mamy to takie styropianowe pudlo 😉 mnie by sie pewnie bardziej taki termos przydal, moze kiedys, jak bede miala wieksza kuchnie, bo ta juz wypelniona po brzegi;)

  10. Pojemnik wkładany do środka jest litrowy. Mieści się tam również zwykły słoik litrowy więc można produkcję prowadzić w zasadzie bez przerwy. 🙂
    Jogurt krowi jest nieporównywalny.
    Tan jogurt jest smaczniejszy od jogurtu sojowego który jadał mój syn wcześniej.
    Znacznie smaczniejszy.
    🙂
    merci!

  11. Możesz napisać jaka jest pojemność tego termosu? Ile z niego uzyskamy jogurtu?
    No i najważniejsze pytanie – jadłaś „normalny” jogurt krowi – czy możesz napisać jak bardzo smak tego jogurty jaglanego różni się od krowiego?
    Bardzo jesteś pomysłowa 🙂 gratuluję Ci 🙂 Poza tym – jesteś niesamowita, że się dzielisz wiedzą, to takie niespotykane w dzisiejszych czasach. Dziękuję :*

  12. Saszetki są przygotowane do namnażania, pigułki do połknięcia. Myślę że mogą się różnić… Sprawdzę w miarę możliwości u źródła wiedzy. 🙂
    Ksylitol odpada. To nie jest cukier. A nam trzeba troszkę słodu (bakterie lubią 😉 ). Możesz spróbować zupełnie bez a potem dodać ksylitolu do smaku, bo odrobina jest potrzebna dla balansu.
    🙂

  13. No właśnie to, co czytam przechodzi zawsze ostrą selekcję 🙂 ale dziękuję za odpowiedzi. Ja jestem właśnie osobą chorą, łykającą suplementy, w tym probiotyki, dlatego moją wypowiedź odniosłam do mojej wiedzy na ich temat. To ma sens również dla mnie, bo po połknięciu, w ciepłym ciele;) się dopiero namnażają… ale może być tak, że w jogurcie będą czynne bakterie, a w żołądku już zginą. Niemniej, to jest rewelacyjna opcja dla osób, w tym dla mnie, które nie jadły nabiału od lat, a jedyne, za czym tęsknią to konsystencja i smak jogurtu 🙂 (owsianemu też nie ufam). mam jeszcze kilka pytań, jeśli nie Ty, Iw, to może ktoś z Czytelników będzie wiedział: czy można zamiast gotowych saszetek wsypać po prostu zawartość kapsułki/kilku kaps. z probiotykiem? takim lepszym oczywiście, jest w nim 10 rodzajów bakterii. a drugie, bardziej do Iw: czy zamiast daktyli można sypnąć ksylitolu? i czy na tych saszetkach podana jest ilość czy tylko rodzaj bakterii? pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na dalsze relacje:)

  14. Gocha, ta książka jest polecana w zakładce „smakoterapia poleca książki”. 🙂
    Dostałam ją właśnie od naszej lekarki więc wszystko jest pod kontrolą. Bakterie szczególnie. 😉
    Uściski!
    :)))

  15. 1. bakterie muszą być w lodówce, wówczas są w stanie „ledwie czynnym” czyli nie namnażają się, nie starzeją, nie mutują. To dla mnie jasne.
    2. w ciepłej atmosferze (nie w gorącu!) szybko się rozmnażają w całym środowisku jakie im zapewnimy (jogurt), w efekcie mamy jogurt czyli to co chcemy. To też dla mnie oczywiste.
    3. Nigdy nie słyszałam żeby bakterie popijać zimnym płynem. To oczywiste że nie gorącym bo zginą. Temperatura pokojowa lub (delikatnie cieplejsza, nie więcej niż 40 stopni) wydaje się być rozsądnym rozwiazaniem i dla bakterii i dla Ciebie. 😉
    4. Tej opcji nie znam, nie połykam suplementów. 🙂

    Taki jest na razie stan mojej wiedzy.

    Moze wszytko zależy kogo słuchasz i co czytasz? 🙂
    Uściski!
    Iw
    🙂

  16. iw, piszesz: „bakteriom najlepiej zapewne w okolicy 40”, jak to się ma do tego, by probiotyki przechowywać w lodówce i koniecznie popijać chłodnym, absolutnie nie ciepłym ani gorącym płynem, bo tego po prostu nie przeżyją? zastanawia mnie to, bo widać, że jednak 'pracują' w takiej temperaturze, bo jogurt, nawet z kaszy, czynią, więc nie giną… nie mogę tego rozkminić;)

    druga rzecz, to czy taka 'kuracja' przyniesie rezultaty, skoro ponoć bakterie te nie przeżywają kwaśnego środowiska w żołądku, dlatego też nie zaleca się wysypywania probiotyków z kapsułek, żeby miały szansę dotrzeć do jelit i tam zadziałać jak należy…

  17. Odnośnie bakterii dodatkowo dodawanych do jogurtów [nie mówię o tych, które „tworzą” jogurt, tylko tych wszystkich „suplementach”] mój entuzjazm sporo przygasł w momencie gdy poczytałam „Smacznego! Chorzy od zdrowego jedzenia”.
    Polecam!
    Fajny, rozsądny punkt widzenia.

    A co tego, aby wywalać dojrzały zakwas chlebowy, to może zrobię tak: 😉

    Gocha

  18. Jesteś Wyjątkowa, Matko Eksperymentatorko:). Czekam z tęsknotą wypatrując listonosza i wiem, że ten jogurt to wielki przełom w diecie alergików, a do tego niezwykłe odkrycie dla wszystkich małych brzdąców marzących o produktach mlecznych :***

    A.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.