Lubię ten stan.
Wstajesz rano, węszysz nosem po szafkach kuchennych, szperasz w szufladach
i w lodówce, powoli zapełniasz blat kuchenny i umysł smakowitym „ciągiem przyczynowo-skutkowym”.
Czarujesz, miksujesz, smakujesz i JEST. Udany eksperyment! Komplementy Malucha! Żyć nie umierać! 😉 Zapraszam na zdrowe słodkości. Naprawdę warto. 🙂
Składniki (na ok 5-6 tartaletek (średnica 10cm):
mąka ryżowa (1/2 szklanki)
mąka gryczana (niepalona,1/2 szklanki)
mąka jaglana (1/3 szklanki)
skrobia np z tapioki (2 duże łyżki)
olej kokosowy (1/3 szklanki)
ksylitol lub syrop daktylowy (2-3 łyżki, wedle smaku)
proszek do pieczenia eko tzw kamień winny naturalny (1 łyżeczka)
mandarynki (2 sztuki)
goździki (3 sztuki)
kardamon zielony (3 rozgniecione pełne ziarna)
dowolny syrop lub ksylitol (łyżka)
czekolada bez czekolady nr 3 (przepis)
krem sernikowo-cytrynowy (przepis)
Wykonanie:
Mąki, skrobię i proszek wymieszaj dokładnie, dodaj wybrane „słodzidło” oraz olej i połącz składniki, ugnieć dłońmi, a następnie rozłóż w wysmarowanych tłuszczem i posypanych niewielką ilością którejkolwiek mąki, tartaletkach, lekko „wspinając się” na brzegi.
Włóż do piekarnika i zapiecz ok. 15 minut (w zależności od grubości ciasta) w temperaturze 175 stopni. Następnie ostudź je i delikatnie wyjmij podważając nożem z każdej strony (uwaga, są kruche).
Obierz mandarynki i podziel je na cząstki. Podpraż z ziołami na patelni, następnie podsyp ksylitolem lub podlej syropem. Karmelizuj chwilkę i ostudź. Napełnij tartaletki kremem serowym, ozdabiaj karmelizowanymi mandarynkami lub świeżymi owocami, polej czekoladą.
Gotowe!
🙂

Smacznego!

0 thoughts on “BOSKIE TARTALETKI SERNIKOWO – CZEKOLADOWE bez sera, cukru i glutenu (wegańskie)”

  1. ja zaczęłam czytać Twojego bloga od czasu spotkania Ciebie na warsztacie gotowania wg 5 przemian (przetwory). Temat jedzenia do pracy warto by poruszyć choć ja biorę kaszkę na ciepło a obiady podgrzewam w piecyku. nie każdy jednak tak może.
    pozdrawiam Angelika

  2. Ja polecam zabierać do pracy w TERMOSIE np porcję kaszki, takiej, jak była gotowana na rano, na śniadanie, albo porcję zupy, gęstej od zbóż i strączków. Na początku będą się „dziwnie” przyglądać, a potem – albo się przyzwyczają, albo sami zaczną przychodzić z termosami. Powodzenia Ewo!

  3. O! A to ciekawe. 😉 Bo ja nie czułam ze to zrobię. :)))) Dziękuję Aniu za komplementy i polecam. Naprawdę warte zachodu. :))) Uściski! :*

  4. Witaj Ewo. Z tym rzucaniem się w oczy to chyba bez szans! Jeśli nie masz „do roboty” kanapki z wędliną lub serem, nie jesz „kiełby z musztrą” lub nie pijesz „herby z cytrą” będziesz zawsze dla pewnych ludzi co najmniej podejrzana. ;))))) Żartuję, ale w każdym żarcie odrobina prawdy jest… Do pracy w lecie biorę najczęściej pasty i „wyżeram” je np. warzywami. W zimie jest trudniej bo trzeba by jeść coś na ciepło. Wszystko zależy od Twoich możliwości w pracy… Ale coś czuję że temat posiłków do pracy też trzeba będzie poruszyć na blogu. Uściski ślę! 🙂

  5. Witam 🙂 przeglądam Pani bloga już od dużego czasu i stwierdzam że jest boski! Od nowego roku jestem na diecie bezglutenowej i bezcukrowej i bez tego bloga nie dałabym rady 🙂
    Mam jedno pytanie: co nadawałby się do pracy? Coś takiego żeby nie rzucało się w oczy bo nie zaczynam pracę i nie chce od razu być sensacją z powodu drugiego śniadania 😛
    Pozdrawiam
    Ewa

  6. Czułam, że to zrobisz 😉 Czułam.. Jesteś największą kusicielką świata 😉 wygląda bosko, na pewno też tak smakuje. Pozdrawiam / Ania

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site is protected by reCAPTCHA and the Google Privacy Policy and Terms of Service apply.