Lubimy dobrze zjeść, fakt.
Lubimy sobie dogodzić aromatem, smakiem…
Eksperymenty, eksperymenty, eksperymenty.
I czasem „wychodzą” cuda absolutne.
Takie jak to:
🙂
To danie jest dla Ciebie jeśli lubisz kokosowe, słodko – ostre curry,
pachnące kolendrą i czosnkiem.
Składniki:
tofu (kostka, dobrej jakości, miękkie, soczyste) (mięsożercy mogą dodać rybę lub pierś z kurczaka)
dynia pieczona (makaronowa, rozpadająca się, spory kawałek)
pomidory (3szt. świeże lub z puszki)
mleko kokosowe (duża puszka)
limeta kaffir (spore suszone liście, sklepy z orientalną żywnością)
czosnek bulwiasty (chiński; garlic chives)
cebula
kolendra świeża
chili w płatkach lub świeże
kurkuma
imbir świeży (ok 1cm)
sos rybny (dla wegetarian sojowy)
stewia lub ksylitol
ocet jabłkowy (eko) lub cytryna (1 szt.)
oliwa nierafinowana do smażenia
Wykonanie:
Na patelnię wlej oliwę, wrzuć kurkumę, pokrojony drobno imbir i chili. Wrzuć pokrojoną grubo cebulę i czosnek bulwiasty oraz liście limety. Już po chwili wlej oj 3 łyżek „żywego” octu jabłkowego, dodaj dynię, pomidory (jeśli dodasz świeże, dołóż jeszcze ok 3 łyżek pasty pomidorowej). Tofu (lub mięso) pokrój w kostkę i usmaż oddzielnie na rumiano.
Dodaj do warzyw. Zalej całość mlekiem kokosowym. Zagotuj. Dopraw stewią (szczypta, jest bardzo słodka!) lub ksylitolem, wlej sos rybny, wrzuć świeżą kolendrę.
Gotowe.
Smacznego!
🙂
genialne 🙂 robiłam dwa razy, dodając liście curry!
Najbardziej boję się soi GMO. A fitoestrogenów wcale, bo jemy soję nie częściej niż raz na miesiąc, na dwa miesiące. Młody soi nie je bo nie lubi… Czyli chyba przeżyjemy. 🙂 Dziękuję za wpis i pozdrawiam! :)))))
Nie boisz się soi? w sensie fitoestrogenów, które w niej siedzą? działają trochę jak takbletki antykoncepcyjne, więc jak nie znasz sprawy, to polecam zbadać, zwłaszcza przy żywieniu dziecka. z autopsji zauważyłam, że po całkowitym odstawieniu soi poprawiła mi się skóra. (a jadłam jej sporo, zwłaszcza po zrezygnowaniu z mięsa)
Upss! Na końcu! 🙂 Pozdrówko!
Kiedy dodajemy mleko kokosowe?
Dzięki!
I ja się przekonałam do tofu. Zwłaszcza w takiej oprawie. Cmok! 🙂
Maggie, u nas w kuchni codziennie takie kombinacje. 😉 Choć nie zawsze wychodzi genialnie to i tak próbować warto. 🙂 Pozdrawiam!
Dziękuję, rzeczywiście jest bardzo bogate w smaku. Tofu + słodka dynia w roli głównej z dodatkiem pikanterii i kwasku pomidorów dobrze się sprawdziła. Polecam i pozdrawiam. 🙂
tofu to moja miłość,a takie to bym wcinała a nie jadła 😀
Dobrze jest czasem pokombinowac w kuchni, zwlaszcza, jesli efekt jest wlasnie taki 🙂
A ja uwielbiam tofu podsmażone na rumiano. Curry z jego dodatkiem mam w planach. Twoje brzmi apetycznie.
Dynia to moje ubiegłoroczne odkrycie. Lepiej późno niż później… 😉
A ostatnią świeżą dynię zużyłam właśnie do tego dania! Przetrwała całą zimę i przednówek. ;)) Pozdrawiam.
Pysznie wygląda. Nie jadłam jeszcze curry z dyni, ale czuję, że w tym roku (jesienią) muszę ją bardziej docenić 🙂